piątek, 29 stycznia 2016

Wakacyjne bursztyny...

Dawno, dawno temu, w pewne wakacje, sklep korallo ogłosił konkurs na wakacyjną biżuterię w technice soutache. Pomyślałam, że wzięcie udziału może być ciekawym wyzwaniem. Zwłaszcza, że nidy wcześniej nie brałam udziału w żadnym konkursie. Nie wygrałam. Dostałam piękny dyplom ‘za uczestnictwo’ ze złotą gwiazdką. Tym niemniej zabawa była przednia i dzięki temu pomysłowi odkryłam kilka braków w swoim warsztacie, głównie fotograficznym.
Zaczęłam od uzupełnienia stanów magazynowych o niezbędne wakacyjne materiały. Miałam już w swoich zasobach śliczne howlity w kolorze kremowym oraz drobne, szklane koraliki w kolorze złotym, które wydały się idealne do plażowego projektu. Dodatkowo siostrzenica nazbierała dla mnie malutkich muszelek na helskiej plaży. Dziewczyna spisała się na medal. Dostałam całe pudełko po kremie pełne maleńkich, białych muszelek. Dokupiłam do tego bursztynowe kaboszony i kryształki Swarovski – model bicone 4mm i 2 mm, w kolorze Copper. Wszystko co kojarzyło mi się z wakacjami i plażą.
Ponieważ nie posiadam konta na znanym portalu społecznościowym i o konkursie dowiedziałam się robiąc zwyczajnie zakupy we wspomnianym sklepie, nie miałam zbyt wiele czasu na samo szycie. Musiałam więc mieć prosty plan, gdyż te najłatwiej zrealizować. Na hasło ‘biżuteria na plażę’ moim pierwszym skojarzeniem była ozdoba do włosów. Coś co jest efektowne, widoczne z daleka, nie zasłania ciała, grożąc głupim wzorem opalenizny i jednocześnie pozwala wejść do wody nawet, gdy w trakcie relaksu, zdarzy się zapomnieć o rzeczonym elemencie ozdobnym, którego moczyć nie wolno. Z własnych doświadczeń plażowych wiem, że targane nadmorskim wiatrem włosy potrafią irytować, wchodzić w oczy, lepić się do twarzy, łaskotać i ogólnie uprzykrzać wypoczynek – opaska do włosów wydała się być naturalnym wyborem. I tak powstał przesympatyczny projekt opaski do włosów z bursztynem, muszelkami i błyszczącymi w słońcu kryształkami i koralikami. Wszystko krzyczało ‘plaża’, ‘słońce’ i ‘wakacje’. Jedynym problemem okazał się być dobór koloru sznurka. Najpierw myślałam żeby zrobić delikatne cieniowanie od kremowego do turkusowego – piasek i morze. Później miałam pomysł żeby kremowy tylko ‘przełamać’ turkusowym sznurkiem, ale to zestawienie kolorystyczne w połączeniu z bursztynem jakoś nie chciało mi się spodobać. Postanowiłam więc zostać przy kolorach piaskowych i najwyżej tło do zdjęć zrobić morskie. To był jeden z pierwszych moich błędów przy tym projekcie.
Prace posuwały się dość szybko. Zwłaszcza, że schowałam sobie podręczny zestaw do szycia w małe pudełeczko i w pracy wykorzystywałam przerwy lunchowe na ‘dzierganie’. Po kilku dniach miałam zszyte ze sobą wszystkie elementy i wykończyłam motyw ozdobny opaski drobnymi kryształkami oraz przykleiłam muszelki. Samo klejenie muszelek okazało się trudniejsze niż myślałam. Zwykła metoda ‘muszelka, klej, opaska, dociśnij element A mocno do elementu B’ okazała się nieskuteczna, a same muszelki zbyt delikatne na jakikolwiek element nacisku. Na szczęści inwencja twórcza podpowiedziała rozwiązanie i wykleiłam muszelki po brzeg skrawkami filcu jaki został mi po podklejeniu spodu elementu ozdobnego opaski. Dzięki temu zwiększyłam powierzchnię klejenia, jednocześnie wzmacniając od środka kruche ozdoby. Przyklejenie więc muszelek poszło już łatwo i sprawnie. Nie wiedziałam wtedy jednak, że przyklejenie ich do ozdoby przed uprzednim przymocowaniem jej do trzonu opaski nie wyjdzie mi na dobre i okaże się kolejnym błędem. Nie wpadłam na to, że element ozdobny aby trzymać się trzonu będzie musiał zostać wygięty w lekki łuk i przez to uprzednio przyklejone i doszyte ozdoby zamiast zostać na swoich miejscach, lekko się rozjadą w tył tworząc mało atrakcyjną lukę. Niewielką i nie zauważalną dla kogoś kto nie wiedział, że nie była zaplanowana, ale dla mnie ogromną jak kanion. Jednak postanowiłam nie dodawać więcej ozdób aby ją zakryć gdyż lepsze często bywa wrogiem dobrego i jak już wspomniałam, zdrowy rozsądek oraz starsza siostra podpowiadały, że kto nie wie, że nie tak miało być, nawet tego nie zauważy.
A, jako że do końca terminu zgłaszania prac zostało jeszcze kilka dni, postanowiłam zrobić do kompletu kolczyki. Koleżanka z pracy opowiedziała mi ciekawostkę na temat mody plażowej nad Morzem Czarnym. Ponoć tam moda i przepych są dużo ważniejsze niż wygoda i komfort wypoczynku nawet na plaży, a kobiety stroje kąpielowe uzupełniają o bogatą, złotą i błyszczącą biżuterię. Pomyślałam więc, że skoro mam jeszcze trochę czasu spróbuję zrobić kolczyki do kompletu. Ale, jako że jednak bardziej cenię sobie wypoczynek i swobodę niż elegancję, postanowiłam zrobić kolczyki na sztyftach. Model był dość prosty i idealnie współgrał z projektem opaski. Jednak zajęły mi one więcej czasu niż zakładałam i skończyłam je wieczorem ostatniego dnia zgłaszania prac konkursowych. Zostało mi więc dosłownie kilka godzin aby zrobić im zdjęcie, zdjęcie obrobić cyfrowo i wysłać pracę na konkurs.
I tu ujawniły się moje największe braki – robienie dobrych zdjęć jest trudne. Zwłaszcza wieczorem, przy słabym świetle, bez znajomości obsługi trybu makro w aparacie. Turkusowe tło zrobione z koszuli okazało się kiepskim pomysłem i nijak nie podkreślało wakacyjnego nastroju. Niekoniecznie też chciało współgrać z kolorami samej biżuterii.
Fakt, że można było zgłosić kolaż zdjęć bynajmniej mi nie pomógł gdyż jedyne co zdążyłam zrobić to w jednym ze zdjęć podkręcić ostrość na tyle, że nadawało się do wysłania. I tak, kilka minut przed północą wysłałam swoją pracę na konkurs i, ku mojej wielkiej radości, została ona zaakceptowana.





Jak już wspomniałam na początku – nie wygrałam. Myślę, że słaba jakość wysłanego zdjęcia była jednym z ważniejszych powodów. I niestety teraz też nie mogę wiele więcej pokazać, gdyż sam komplet wakacyjny wyemigrował do Warszawy jako podarunek. A mi na pamiątkę zostało kilka zdjęć, których jakości nie mogę za bardzo poprawić. Co nie zmienia faktu, że sam komplet wyszedł niezwykle czarujący i zainspirował mnie do stworzenia kolejnej opaski do włosów – dużo bardziej kolorowej i wesołej. Ale o tym innym razem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz