W pierwszym wpisie wypadało by się przedstawić. Na imię mam Marta.
Od 2012 zajmuję się hobbystycznie haftem w technice soutache. Zawsze ciągnęło
mnie w stronę biżuterii ręcznie robionej – koraliki nawlekane na nitki,
naszyjniki, wisiorki, bransoletki. W liceum miałam całe prawe przedramię
‘zakute’ w bransoletki z drobnych koralików w przeróżnych kolorach. Wszystkie
zakupione sznurki koralikowe po jakimś czasie ‘prułam’ i przewlekałam po
swojemu. Robiłam też supełkowe bransoletki z mouliny. Był to koniec szalonych
lat 90tych, kiedy jeszcze można było przeczytać cały Internet i nie wiedziałam,
że są to 'wysmakowane' techniki biżuteryjne. Później na studiach niekoniecznie
miałam czas się tym zajmować, a i nagle dostęp do materiałów okazał się trudny.
Sklepy z pasmanterią były bardzo słabo zaopatrzone w koraliki i wszystkie miłe
panie na pytania o drobne koraliki rozkładały bezradnie ręce tłumacząc, że nikt
już tego nie kupuje, i że kiedyś to były ale teraz to już nie. Nie lepiej było
na stoiskach z pamiątkami gdzie pojawiały się masowo wyrabiane w Chinach
bransoletki z koralików akrylowych. Co gorsze wszędzie te same. A
cekinowo-koralikowe aplikacje na ubraniach… Szkoda słów. Odzysk więc nie
wchodził w grę. Zestawy do ‘wyrobu biżuterii’ w sklepach z zabawkami też
cechowała pełna ‘akrylowatość’, która kojarzyła mi się ze wspomnianą już
‘straganiarską’ tandetą.
Hobby odchodziło w zapomnienie i kurzyło się w natłoku innych
zajęć, ustępując miejsca innym pasjom i zainteresowaniom, aż nagle w roku 2008
wpadłam na pomysł, że skoro w Internecie można już znaleźć i kupić wszystko to
pewnie koraliki też. I wtedy zaczęłam znów uzupełniać swoją kolekcję koralików
i poszerzać ją o kamyki ozdobne i półfabrykaty. To otworzyło nowe możliwości
tworzenia nowych form kolczyków, naszyjników i bransoletek. Udało mi się
również odnaleźć część starych zbiorów, niestety tylko niewielką. Większość
zaginęła w kolejnych przeprowadzkach. Później różne wydarzenia związane z
edukacją, takie jak obrona pracy, najpierw licencjackiej, a później
magisterskiej, wymusiły na mnie ponowne odsunięcie tak czasochłonnego hobby na
dalszy plan. W następstwie tychże znalazłam pracę w swoim wyuczonym zawodzie ze
specjalizacją, o której marzyłam i pochłonięta analizami finansów kolejnych
spółek powoli wychodziłam z szoku jakim jest rozpoczęcie pracy na pełny etat
zaraz po studiach. W tym czasie koraliki leżały nieco zapomniane w natłoku
codziennych obowiązków.
A później zdarzyło się tak, że w połowie roku 2012 szukałam
biżuterii, która uzupełniłaby moją ‘białą suknię’. Salony z modą ślubną
oferowały głównie jednakowe naszyjniki uplecione z kryształków Swarovski’ego za
dość horrendalne sumy. Pamiętając jeszcze, że mam gdzieś linki jubilerskie, a
same koraliki można zamówić w Internecie za niewielki ułamek cen gotowych
wyrobów, zaczęłam szukać, cóż takiego sklepy internetowe mają w ofercie, nie
tylko w kategorii półfabrykatów i koralików ale również wśród wyrobów gotowych.
Zwłaszcza, że te plecionki z kryształków naprawdę mi się nie podobały, głównie
ze względu na swoją ogromną powtarzalność. Ponad to wiedziałam, że dam radę
takie zrobić sama w każdej chwili. Szukając czegoś oryginalnego odkryłam
ponownie świat biżuterii handmade, a w szczególności technikę haftu soutache.
Zachwyciła mnie forma, bogactwo kolorów oraz wyjątkowość każdego z elementów.
Cena jednak była zaporowa. Wiedziałam też, że nie zdążę nauczyć się i wykonać
naszyjnika w tej technice przed ceremonią, więc do ślubu poszłam w cyrkoniowej
kolii ze sklepu ze sztuczną biżuterią, która błyszczała tak, jak żadna inna. A
kiedy tylko uporządkowałam pod koniec roku pewne sprawy, zaszłam do sklepu z
materiałami dla twórców wszelkich wyrobów rękodzielniczych i zainwestowałam
pierwsze 10PLN w kilka metrów sznurka do soutache’u, cienką igłę i nić
monofilową. Koraliki na dobry początek już miałam.
Nie chodziłam na żadne kursy. Nie uczył mnie nikt. Na początku odtwarzałam
podstawowe formy z dostępnych w Internecie tutoriali filmowych i zdjęciowych.
Patrzyłam jak inne twórczynie wszywają koraliki i łączą sznurki. Jakich
materiałów używają. Jakich igieł, klei, nici. Nie lubię wyważać drzwi otwartych
na oścież, ale nie lubię też ‘bezczelnie zżynać’ od innych. Dużo czytałam o
różnych firmach produkujących sznurki, o tym jak i czym utrwalać prace, o tym
czym różnią się drobne koraliki różnych producentów. Sama też próbowałam szyć i
z nieskrywaną radością odkryłam jak niezbędna precyzja i czasochłonność tego
zajęcia pozwalają mi odpocząć po ciężkim dniu. Chwila skupienia i ciszy po
ciężkim dniu czyniły cuda. Szyłam i prułam, projektowałam, uzupełniałam zbiory
o kolejne koraliki, kryształy i kamienie obdarowywałam rodzinę i znajomych
swoimi wyrobami, świetnie się przy tym bawiąc. Aż w końcu dałam się namówić,
aby założyć bloga, fotografować i pokazywać swoje wyroby. I tak oto jest.
Przez ostatnie trzy lata starałam się rozwijać i uczyć. Kolekcja
materiałów rozrosła się do całkiem pokaźnych rozmiarów. Odkryłam, że nie lubię
za bardzo wszywać drobne koraliki, więc niewiele ich jest w moich pracach. W
swoich projektach wykorzystuję podstawowe formy, gdyż najbardziej cieszy mnie
skończenie pracy, a czas nie jest tym, co posiadam w nadmiarze, zwłaszcza że
tworzenie biżuterii nie jest moim ‘głównym zajęciem’. Nigdy nie ‘kradnę’
cudzych projektów, jednak mam świadomość, że stosowanie podstawowych kształtów
może sprawić wrażenie ‘odtwórczości’. Jeżeli ktoś odnajdzie w moich pracach swoje,
przepraszam, nigdy nie było to moją intencją i dokładam wielu starań, żeby moje
projekty, pomimo prostoty, były oryginalne. Szyję głównie wieczorami, przy
‘unijnych’ żarówkach, więc tym weselej jest mi gdy nagle w świetle dziennym
odkrywam, że jeden ze sznurków przyszyłam krzywo lub, co gorsza, na lewej
stronie i muszę podjąć męską decyzję czy zacząć od nowa, spruć część czy
zostawić jak jest. Prace w związku z tym posuwają się powoli, jednak cieszy
mnie każdy skończony projekt.
I tymi skończonymi pracami właśnie chcę się podzielić z Wami. Chcę
również pisać o tym czego się nauczyłam, dzielić z Wami informacjami o tym
co i gdzie można nabyć oraz o swoich zbiorach. Zapraszam do ‘zwiedzania’,
komentowania i kontaktu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz