czwartek, 28 stycznia 2016

Pierwszy post

W pierwszym wpisie wypadało by się przedstawić. Na imię mam Marta. Od 2012 zajmuję się hobbystycznie haftem w technice soutache. Zawsze ciągnęło mnie w stronę biżuterii ręcznie robionej – koraliki nawlekane na nitki, naszyjniki, wisiorki, bransoletki. W liceum miałam całe prawe przedramię ‘zakute’ w bransoletki z drobnych koralików w przeróżnych kolorach. Wszystkie zakupione sznurki koralikowe po jakimś czasie ‘prułam’ i przewlekałam po swojemu. Robiłam też supełkowe bransoletki z mouliny. Był to koniec szalonych lat 90tych, kiedy jeszcze można było przeczytać cały Internet i nie wiedziałam, że są to 'wysmakowane' techniki biżuteryjne. Później na studiach niekoniecznie miałam czas się tym zajmować, a i nagle dostęp do materiałów okazał się trudny. Sklepy z pasmanterią były bardzo słabo zaopatrzone w koraliki i wszystkie miłe panie na pytania o drobne koraliki rozkładały bezradnie ręce tłumacząc, że nikt już tego nie kupuje, i że kiedyś to były ale teraz to już nie. Nie lepiej było na stoiskach z pamiątkami gdzie pojawiały się masowo wyrabiane w Chinach bransoletki z koralików akrylowych. Co gorsze wszędzie te same. A cekinowo-koralikowe aplikacje na ubraniach… Szkoda słów. Odzysk więc nie wchodził w grę. Zestawy do ‘wyrobu biżuterii’ w sklepach z zabawkami też cechowała pełna ‘akrylowatość’, która kojarzyła mi się ze wspomnianą już ‘straganiarską’ tandetą.
Hobby odchodziło w zapomnienie i kurzyło się w natłoku innych zajęć, ustępując miejsca innym pasjom i zainteresowaniom, aż nagle w roku 2008 wpadłam na pomysł, że skoro w Internecie można już znaleźć i kupić wszystko to pewnie koraliki też. I wtedy zaczęłam znów uzupełniać swoją kolekcję koralików i poszerzać ją o kamyki ozdobne i półfabrykaty. To otworzyło nowe możliwości tworzenia nowych form kolczyków, naszyjników i bransoletek. Udało mi się również odnaleźć część starych zbiorów, niestety tylko niewielką. Większość zaginęła w kolejnych przeprowadzkach. Później różne wydarzenia związane z edukacją, takie jak obrona pracy, najpierw licencjackiej, a później magisterskiej, wymusiły na mnie ponowne odsunięcie tak czasochłonnego hobby na dalszy plan. W następstwie tychże znalazłam pracę w swoim wyuczonym zawodzie ze specjalizacją, o której marzyłam i pochłonięta analizami finansów kolejnych spółek powoli wychodziłam z szoku jakim jest rozpoczęcie pracy na pełny etat zaraz po studiach. W tym czasie koraliki leżały nieco zapomniane w natłoku codziennych obowiązków.
A później zdarzyło się tak, że w połowie roku 2012 szukałam biżuterii, która uzupełniłaby moją ‘białą suknię’. Salony z modą ślubną oferowały głównie jednakowe naszyjniki uplecione z kryształków Swarovski’ego za dość horrendalne sumy. Pamiętając jeszcze, że mam gdzieś linki jubilerskie, a same koraliki można zamówić w Internecie za niewielki ułamek cen gotowych wyrobów, zaczęłam szukać, cóż takiego sklepy internetowe mają w ofercie, nie tylko w kategorii półfabrykatów i koralików ale również wśród wyrobów gotowych. Zwłaszcza, że te plecionki z kryształków naprawdę mi się nie podobały, głównie ze względu na swoją ogromną powtarzalność. Ponad to wiedziałam, że dam radę takie zrobić sama w każdej chwili. Szukając czegoś oryginalnego odkryłam ponownie świat biżuterii handmade, a w szczególności technikę haftu soutache. Zachwyciła mnie forma, bogactwo kolorów oraz wyjątkowość każdego z elementów. Cena jednak była zaporowa. Wiedziałam też, że nie zdążę nauczyć się i wykonać naszyjnika w tej technice przed ceremonią, więc do ślubu poszłam w cyrkoniowej kolii ze sklepu ze sztuczną biżuterią, która błyszczała tak, jak żadna inna. A kiedy tylko uporządkowałam pod koniec roku pewne sprawy, zaszłam do sklepu z materiałami dla twórców wszelkich wyrobów rękodzielniczych i zainwestowałam pierwsze 10PLN w kilka metrów sznurka do soutache’u, cienką igłę i nić monofilową. Koraliki na dobry początek już miałam.
Nie chodziłam na żadne kursy. Nie uczył mnie nikt. Na początku odtwarzałam podstawowe formy z dostępnych w Internecie tutoriali filmowych i zdjęciowych. Patrzyłam jak inne twórczynie wszywają koraliki i łączą sznurki. Jakich materiałów używają. Jakich igieł, klei, nici. Nie lubię wyważać drzwi otwartych na oścież, ale nie lubię też ‘bezczelnie zżynać’ od innych. Dużo czytałam o różnych firmach produkujących sznurki, o tym jak i czym utrwalać prace, o tym czym różnią się drobne koraliki różnych producentów. Sama też próbowałam szyć i z nieskrywaną radością odkryłam jak niezbędna precyzja i czasochłonność tego zajęcia pozwalają mi odpocząć po ciężkim dniu. Chwila skupienia i ciszy po ciężkim dniu czyniły cuda. Szyłam i prułam, projektowałam, uzupełniałam zbiory o kolejne koraliki, kryształy i kamienie obdarowywałam rodzinę i znajomych swoimi wyrobami, świetnie się przy tym bawiąc. Aż w końcu dałam się namówić, aby założyć bloga, fotografować i pokazywać swoje wyroby. I tak oto jest.
Przez ostatnie trzy lata starałam się rozwijać i uczyć. Kolekcja materiałów rozrosła się do całkiem pokaźnych rozmiarów. Odkryłam, że nie lubię za bardzo wszywać drobne koraliki, więc niewiele ich jest w moich pracach. W swoich projektach wykorzystuję podstawowe formy, gdyż najbardziej cieszy mnie skończenie pracy, a czas nie jest tym, co posiadam w nadmiarze, zwłaszcza że tworzenie biżuterii nie jest moim ‘głównym zajęciem’. Nigdy nie ‘kradnę’ cudzych projektów, jednak mam świadomość, że stosowanie podstawowych kształtów może sprawić wrażenie ‘odtwórczości’. Jeżeli ktoś odnajdzie w moich pracach swoje, przepraszam, nigdy nie było to moją intencją i dokładam wielu starań, żeby moje projekty, pomimo prostoty, były oryginalne. Szyję głównie wieczorami, przy ‘unijnych’ żarówkach, więc tym weselej jest mi gdy nagle w świetle dziennym odkrywam, że jeden ze sznurków przyszyłam krzywo lub, co gorsza, na lewej stronie i muszę podjąć męską decyzję czy zacząć od nowa, spruć część czy zostawić jak jest. Prace w związku z tym posuwają się powoli, jednak cieszy mnie każdy skończony projekt.
I tymi skończonymi pracami właśnie chcę się podzielić z Wami. Chcę również pisać o tym czego się nauczyłam, dzielić z Wami informacjami o tym co i gdzie można nabyć oraz o swoich zbiorach. Zapraszam do ‘zwiedzania’, komentowania i kontaktu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz